Pewien, niegdyś bliski mi człowiek powiedział mi:
„- Twoje życie to taka podróż.
– hmmm…jak każdego, chyba? – odparłam pewna.
– Niby tak… ale Ty je tak organizujesz, żeby było taką podróżą, i Twoje życie naprawdę jest podróżą…”
To prawda, tak jest – jestem #wdrodze , jestem #traveler… odkąd pamiętam. Moje życie to #LifeTrek.
#Naszlaku zdarzeń, spotkań, doświadczeń – stale w podróży. Lubię tak na to patrzeć, lubię widzieć taką mapę i dodawać do niej kolejne punkty: destynacje, przystanki, początki – wyznaczone przez znaczące zdarzenia… miejsca transformacji.
Pewnie dlatego tak lubię klimat lotniska…
To właśnie lotnisko, jest miejscem, do którego przyjeżdżasz lub przylatujesz i choć bywa docelowym to nie przylatujesz po to, żeby tu zostać, a po to, tylko żeby stąd odlecieć lub odjechać. Czasami natychmiast, innym razem musisz tu wrócić, żeby ruszyć dalej, a kiedy indziej, żeby dotrzeć tam dokąd chcesz, odwiedzasz lotniska, których nie miałeś w planach odwiedzać, cóż…
Czas naszego pozostawania w podróży jest limitowany.
Nie warto zasiedzieć się na lotnisku. Uwierz mi, bo choć „final call” głośno przypomina, mi zdarzyło się przegapić – tak właśnie: nie spóźnić się, nie pomylić a prze-ga-pić swój lot do Madrytu i ugrzęznąć na lotnisku w Addis Abebie (przy okazji pozdrawiam mojego anioła z lotniska w Etiopii).
Dziś to zabawne wspomnienie, ale wtedy nie było mi do śmiechu.
Ruszam dalej – kolekcjonować wspomnienia, robić zdjęcia – doświadczać.
Czas już na nowe. Podekscytowana zaczynam swój nowy projekt #LifeTrek
Do zobaczenia na szlaku.
A jak jest z tym u Ciebie?
Co czujesz na myśl o podróży?