Zamiast się naprawiać, wejdź na scenę i wykonaj własne życie.

therapy słowo ułożone z klocków scrable

Czym jest terapia – i jak poznać, że działa?
Zdarza się, że ktoś pisze do mnie:
„Chyba jestem zepsuta. Ta terapia nie działa. Ja się chyba już do niczego nie nadaję.”

Oczekiwanie terapeutyczne często przypomina warsztat mechaniczny, odstawiasz zepsutego człowieka do warsztatu i specjalista od napraw się tym zajmie. A człowiek jak za dotknięciem magicznej różdżki, odzyska wiarę w sens. Przestanie mu klekotać zwątpienie, czy trzeszczeć poczucie wartości, skrzypiący marazm i hałas pochodzący z poczucia własnej nieadekwatności zniknie, lub zakleszczone lęki odpuszczą a w zamian gładko zaskoczy motywacja i nasmarowane układy zaczną widzieć znowu pozytywne strony życia a serce radośnie zabierze się za odkrywanie nowych możliwości – jak GPS po upgrejdzie 😉 .

I wtedy często odpowiadam:
To prawda bo nie da się naprawić! – niczego sie nie da naprawić nie jest zepsute.
Nie jesteś zepsuta/y. Nie masz wirusa w oprogramowaniu.
Jesteś rozstrojona/y – a to ogromna różnica.
Widzisz instrument, którym jesteś – Twoje ciało, emocje, reakcje – jest bez zarzutu, nie ma uszkodzeń. Pozostawał długo pod opieką muzyków grających na zupełnie innych instrumentach w zupełnie innych sekcjach i środowisku, wiec dbano o niego i był strojony według innych potrzeb, standardów i wytycznych.
Zbyt długo ktoś mówił Ci, jak masz brzmieć, jak masz grać, co jest „dobre”, „właściwe”, „ładne”, czy „fałszywe”.

Terapia to nie warsztat naprawczy. To nie wymiana części. To proces rozpoznania własnego instrumentu – i powrót do jego czystego dźwięku i Tobie tylko znajomego brzmienia. Nie po to, żeby grać tak jak inni. Ale po to, żeby grając swoje, wreszcie znaleźć miejsce gdzie będziesz współtworzyć, w harmonii z innymi, gdzie będziesz grać swoją melodię – świadomie, lekko, w rytmie swojego życia.

To nie jest historia o nagrodzie, dyplomie i pucharze za „ukończenie terapii”. Zauważysz to raczej w nieśmiałej refleksji, która pojawia się jakby znikąd, łapiesz się że:
– powrót do równowagi jest szybszy,
– samoregulacja nie trwa dniami, tylko chwilami,
– dramaty nie wciąga Cię już jak tsunami,
– dostrzegasz schemat i wybierasz świadomie działanie, zamiast tłumaczyć siebie z impulsywnej reakcji,
– nie racjonalizujesz emocji, tylko je czujesz,
– nie udowadniasz wartości a po prostu jesteś,
– zaczynasz odróżniać, co jest Twoją potrzebą, a co echem cudzych oczekiwań,
– czujesz ciało, oddech, ciepło, napięcie, bicie serca… i przestajesz się ich bać,
– czerpiesz radość nie tyle z osiągnięć, co z samego życia.

I nawet jeśli zwątpienie jeszcze klekocze, i nawet jeśli tryby nadal czasem zatrzeszczą – to wiesz, że jesteś w procesie. Nie w błędzie.

Bo tylko Ty jesteś mistrzem swojego życia i tylko Ty znasz melodię, która w Tobie gra od zawsze – nawet jeśli dawno jej nie słyszałaś/eś (może nawet nigdy).
A ja i Ci wszyscy inni – terapeuci, coachowie, towarzysze, przewodnicy – możemy co najwyżej:
– udostępnić miejsce gdzie akustyka pozwoli Ci słyszeć swój dźwięk,
– skierować na Ciebie światło,
– i zapewnić ciszę,
w której się wysłuchasz.

Reszta należy do Ciebie.
Do zobaczenia. Może nie w warsztacie – ale na koncercie. 
#psychotraumatologia #terapia #autentyczność #rozwój #proces #niejesteśzepsuty #enjoyyourself #LifeTrek